biebsinfo
 
  Strona startowa
  => 3.07.10.
  => Opowiadanie
  => 4.07.10.
  => 5.07.10.
  => 6.07.10.
  => 7.07.10.
  => 8.07.10.
  => 9.07.10
  => 11.07.10.
  => 12.07.10.
  => 13.07.10.
  => 14.07.10.
  => 15.07.10.
  => 23.07.10.
  => 24.07.10.
  => 25.07.10.
  => 26.07.10.
  => 28.07.10.
  => 29.07.10.
  => 30.07.10.
  => 31.07.10.
  => 2.08.10.
  => 3.08.10.
  => 4.08.10.
  => 6.08.10.
  => 7.08.10.
  => 8.08.10.
  => 10.08.10.
  => 13.08.10.
  => 14.08.10.
  => 16.08.10.
  => KONIEC!
  => 1.09.10.
  => 2.09.10.
  Galeria
  Ankiety
  Księga gości
  Newsletter
  Justin - linki
  Kontakt z nami
  Odwiedzający
Opowiadanie
A oto zwycięskie opowiadanie Irminy. Zanim zaczniecie czytać włączcie piosenkę "Down To Earth"

Miałem 16 lat byłem w Kanadzie na mojej trasie koncertowej, ten wieczór
miał być wyjątkowy miałem wystąpić w Stratford w moim rodzinnym
miasteczku.
Byłem szcześliwy nie wiedziałem że moje życie zaraz zamieni sie w
koszmar.
Usłyszałem mój telefon, pamietam że na dzwonek miałem ustawioną
moją własną piosenkę ''One Time'' , odebralem. Mama powiedziała że
właśnie
są z tatą na lotnisku i do mnie przylecą. Ucieszyłem sie bo mój tato
jeszcze nigdy nie był na moim koncercie. To miał być szczególny
dzień.
Byłem juz za kulisami, zaraz miałem wyjść na scene, kiedy
dowiedziałem
sie że moi rodzice zgineli w katastrofie lotniczej. Zaczeło mi sie
krecić w
głowie, nie wiedziałem co mam zrobić. Patrzyłem na wysokiego faceta
(który
mnie o tym poinformował) z niedowierzeniem jak to... przecież to
niemozliwe. Oni nie mogli mnie zostawić !!!! Nie mogli mnie opóścić,
nie w tym
wieku, nie teraz kiedy zaczynało mi sie tak świetnie układać! To musi
być
jakaś pomyłka. Poczułem jak łzy napływają mi do oczu, rzuciłem
gitarą , która
spoczywała bezczynnie na moich kolanach, wpadłem w szał, zacząłem
niszczyć
wszystko. Rzucałem mikrofonami, niszczyłem kable, skakałem po
głośnikach i
gitarach. Na koniec poszła perkusja. Nikt mnie nie powstrzymywał.
Koledzy z
zespołu byli moimi przyjaciółmi i wiedzieli że musze to jakoś z
siebie
wyrzucić, że musze odreagować. Potem wybiegłem z hali gdzie graliśmy
koncert
i zacząłem biec przed siebie.
Biegłem, sam nie wiem z jaką predkością. Widziałem jak ludzie
wybiegli za
mną, ale nie byli w stanie mnie dogonić. Nie wiem jak znalazłem sie na
plaży. Wskoczyłem do morza. Woda była lodowata, choć w sumie było mi
wszystyko jedno. Na początku chciałem sie utopić. Ale pomyslałem że
to
byłoby słabe, a po za tym rodzice nie chcieli by tego. Usiadłem na
piasku
wpatrujac sie w wode. Miałem przed oczami wizje jak pilot nagle traci
panowanie nad samolotem, który zaczyna gwałtownie spadać. Wylądowali
na jakiejś
wyspe, od razu pomyślałem że miała nazwe „Wyspa Śmierci”
widziałem różne
cześci ciała nabite na drzewa. Wygłodniałe zwierzeta rozrywające
ciała
moich rodziców. Widziałem odgryzioną głowe mojego taty i leżący obok
zmiażdżony mózg. Moja mama za to miała na wierzchu wszystkie flaki a
jakiś
wygłodniały ptak zjadał właśnie jej prawe oko.
Było mi bardzo zimno w mokrych ciuchach. Lodowaty wiatr przewiewał mnie
na
wylot, czułem jak zamarzam, znowu łzy napłyneły mi do oczu. Zacząłem
zadawać sobie setki pytań. Co sie stanie ze mna? Z moją siostrą? Gdzie
teraz pójde? Co z moją karierą? Wiadome było że nie miałem teraz
głowy do
koncertów, nie chciałem też teraz żeby paparazzi śledzili mnie na
każdym
kroku... Juz widziałem te naglowki : Justin sie poddał , Rodzice Biebera
nie żyją, czy to juz koniec jego kariery?'' Nie zamierzałem sie
poddać, ale
kompletnie nie wiedziałem co mam teraz zrobić. Zrobiłem sie bardzo
senny.
Poczułem jak oczy same mi sie zamykają.
Obudziłem sie zlany potem. Zobaczyłem znowu swój pokój strasznie sie
ucieszyłem. Zrozumiałem że to był tylko zły sen, koszmar, że moi
rodzice
tak naprawde żyją. Pobiegłem do kuchni bo chciałem jak najszybciej
zobaczyć mame żeby mieć stu procentową pewność. Gdy wstawałem mama
zwykle
była juz w kuchni i szykowała śniadanie. Ale tego ranka było
inaczej... nie
zastałem mamy w kuchni wiec spokojnym krokiem poszedłem do salonu, tam
też
jej nie było. Coraz bardziej zaniepokojony zmierzałem ku łazience...
Kurcze
! Nie ma jej ! Głupie myśli zaczeły chodzić mi po głowie – co
jeśli to
nie był sen? Jeżeli oni naprawde zgineli? Chwyciłem za telefon.
Wybrałem
numer ojca, ale on nie odbierał... Fuck! Zrozpaczony i strasznie
zdenerwowany wbiegłem do sypialni mojej mamy...
Wyskoczyła z lóżka strasznie zdezorientowana. -Co sie stało Justin?!
Yyy.. nic . - uśmiechnąłem sie tak jak zawsze słodziutko i wyszedłem
z jej
sypialni.
W drodze do swojego pokoju nie wytrzymałem i parsknąłem śmiechem...
Tak to
potrafi tylko Justin Bieber – pomyślałem.
Spojrzałem w kalendarz... shit ! Przez ten sen zapomniałem całkowicie o
tym
że jutro zaczyna sie moja trasa koncertowa, co oznacza że od rana
powinienem sie pakować i lecieć do producenta żeby dopiąć wszystko na
ostatni guzik. Nagle dzwoni telefon... To producent. Spojrzałem na
zegarek.
Już 11:13.
Poleciałem spowrotem do sypialni mamy.
-Mamo wstawaj ! Już 11:15. miałem być od godziny w studiu!
-No Justin, ale ty jesteś nieodpowiedzialny!
-Ja? To ty miałaś mnie obudzić!
Jedź już do producenta i polecisz samolotem razem z calą ekipą. A ja
Cie
spakuje i przylece do Stratford razem z tatą może nawet wieczorem przed
koncertem. Dam ci znać jak bede na lotnisku.
Przypomniał mi sie mój sen. A jeśli to był jakiś proroczy sen? A
jeśli
oni dzisiaj zginą lecąc do mnie? Co wtedy? Nie na pewno nie... to był
tylko
głupi sen. - pomyslałem.
-Dobra ja spadam paa.
-No leć kochanie !
Dzień zapowiadał sie pieknie mimo małego spóźnienia wszyscy byli w
super
nastrojach. Lecieliśmy właśnie do Stratford i byliśmy zachwyceni że
właśnie
zaczyna sie moja pierwsza trasa koncertowa.
Wylądowaliśmy, pierwsze co zrobłlem to włączyłem telefon żeby
zobaczyć czy
nie dostałem sms'a od mamy bo w samolocie nie wolno było mieć
właczonego
telefonu. Miałem złe przeczucia. Nie, mama nic nie napisała, to znaczy
że
jeszcze nie wylecieli. Poszedłem do hotelu. Ledwo co sie tam dostalem, bo
przed nim czekały na mnie tłumy fanek. Dosta;em gitare od jakiegoś
kolesia
i powiedzieli mi że mam im coś zaspiewać. Wiec zabrzdąkałem „One
Less
Lonely Girl” i przecisnąłem sie wraz z moim ochroniarzem do hotelu.
Wszedłem do pokoju i od razu otworzyłem drzwi na balkon... co nie było
zbyt mądre bo zacząłem obrywać miśkami od moich fanek- one były
naprawde
kochane.
W końcu usłyszałem że dzwoni mi komórka. To była mama. Odebrałem i
byłem w
szoku!!!. Nasza rozmowa wyglądała identycznie jak w moim śnie.
Zaczynałem sie
troche bać. Czy to możliwe że moi rodzice dzisiaj zginą? Nie, Justin
opanuj
sie ! - mowiłem sobie w duchu.
Czas wychodzic na scene. Nie przyszedł nikt i nie powiedział że moi
rodzice nie żyją. Wiec jest dobrze. Bałem sie tego momentu i to
strasznie,
ale na szczeście nie było czego.
Koncert wyszedł wspaniale. Co prawda miałem wtedy mutacje i troche
trudno
było śpiewać, ale lekcje z prywatnym nauczycielem sie opłaciły. I nie
było jakiś strasznych zgrzytów.
Rano byłem wyczerpany, wiedziałem że trzeba ruszac bo mam zagrac w
Toronto
i musiałem wstać wcześnie. Przyszedł do mnie Bob, jeden z tancerzy i
razem
zjedliśmy śniadanie. On włączył telewizor a ja zrobiłem kanapki. W
wiadomościach usłyszałem że jakiś samolot lecący z Atlanty do
Stratford
rozbił sie na jakimś pustkowiu,.
Pomyślałem sobie że mój najgorszy sen się spełnił. Zadzwoniłem do
mamy ale miała wyłączoną komórkę, tak samo tata. Po chwili
usłyszałem w wiadomościach listę pasażerów. Byli w niej moi rodzice.
Nie mogłem w to uwierzyć. Winiłem tylko siebie że pozwoliłem im
lecieć. Nie wiedziałem co zrobić. Zastanawiałem się co z moją
siostrą i ze mną. Wybiegłem z hotelu, usłyszałem tylko słowa
tancerza, który jadł ze mną śniadanie 'Bardzo mi przykro'. Nie
pobiegł
za mną bo znał mnie i wiedział że muszę teraz pobyć sam. Pobiegłem
do dziadków, którzy mieszkali w Stratford. Oni też już wiedzieli.
Babcia nie mogła się uspokoić z resztą ja też nie. Zapytałem się i
co teraz ze mną i Jazmine. Jazmine ma jeszcze mamę, a ty zostaniesz u
nas.
- A co z moją karierą??
-Jakoś sobie poradzimy, nie martw się.
Zadzwonił do mnie Scooter, który powiedział że przełożył koncerty.
Zorganizowałem z babcią pogrzeb, przyszło mnóstwo ludzi, nawet moje
fanki. Bałem się że będą prosić o autografy albo coś, ale one
zachowywały się jak by były na pogrzebie rodziców kolegi a nie
gwiazdy.Po pogrzebie poszedłem sam na plaże, na tą co mi się śniła i
tak myślałem sobie co by było gdybym to ja zginął. Zastanawiałem
się
również czy nie zerwać z karierą. Ale moi rodzice by tego nie chcieli.
W pewnym momencie podeszła do mnie dziewczyna i powiedziała:
-Słyszałam o tym co się stało jest mi przykro i chciałam ci
powiedzieć że wiem co czujesz...
-Skąd możesz wiedzieć, nawet się nie znamy- Ty nic nie wiesz!!
-Jesteś okropny! Myślałam że jesteś milszy. Tak po za tym to moi
rodzice też tam byli- powiedziała i szybko uciekła.
Było mi głupio bo nie wiedziałem że ona też to przeżywa.
Pobiegłem za nią złapałem za ramie żeby sie odwróciła przytuliłem
ją i przeprosiłem:
-Przepraszam za moje zachowanie ale jestem w szoku i nadal nie moge w to
uwierzyć.
-Ja też przepraszam , że tak na Ciebie nakrzyczałam ale nie wiem co
stanie sie ze mną i z moim młodszym bratem nie mamy nikogo
- A gdzie jest twój brat??
- Teraz jest sam w domu muszę do niego iść...
- Poczekaj odprowadzę Cię
Kiedy doszliśmy do jej domu pocałowałem ją w policzek i powiedziałem
że będzie dobrze a ona na to:
- Tak, chciałabym żeby tak było...
- I na pewno będzie tylko musisz mocno tego chcieć!!
Kiedyś Vanessa weszła do domu (bo tak się nazywała) i ja postanowiłem
wrócić. Kiedy wszedłem zobaczyemł płaczącą bacie. Zacząłem ją
uspokajać. Kiedy wreszcie się uspokoiła. Poszedłem do pokoju spać. Do
2 nie mogłem zasnąć, więc postanowiłem że się przejdę. Poszedłem
na tą plażę co wcześniej, tam siedziała Vanessa z bratem.
Opowiedziała mi że ten człowiek co im wynajmuje dom wyrzucił ich.
Dowiedziałem się również ze wyjeżdżają do Europy do dalekiej
rodziny
i jutro już wyjeżdżają. Wtedy spytałem się :
- Cieszysz się z tego wyjazdu??
- Oczywiście , tak będzie dla nas lepiej, a po za tym w nowym miejscu
szybciej zapomnę..
- Przepraszam, ale muszę już wracać pa
-Cześć
W tym samym momencie Vaness pocałowała mnie i powiedziała że nigdy
mnie nie zapomni. Ja też jej obiecałem że zawsze będę o niej
pamiętał. Wróciłem do domu, dziadkowie jeszcze spali, więc i ja
wróciłem do łóżka. Obudziłem się o 10. Babcia siedziała przy
stoliku ocierając łzy. Przytuliłem ją i zapytałem się czemu
płacze??
- Dziś rano zabrali dziadka do szpitala, podobnież to zawał...
-Co, to na co my jeszcze czekamy, musimy do niego jechać...
-Ale on nie żyje!
- Nie!! To jakieś fatum to ja powinienem zginąć za wszystkich, a oni
powinni jeszcze żyć...
- Nie można się obwiniać, jakoś to będzie mamy jeszcze siebie - lekko
się uśmiechnęła...
Ja sobie z tym nie poradzę, zrywam z karierą, musimy się
przeprowadzić!!
- Muzyka to całe Twoje życie, nie możemy się przeprowadzić
tutaj spoczywają nasi najbliżsi!!
Trzy dni później odbył sie pogrzeb dziadka.
Po pogrzebie razem z babcią wróciłem do domu , zamknąłem sie w swoim pokoju i nie wychodziłem aż do kolacji.
Babcia zrobiła kanapki, ale ja nie miałem ochoty nic jeść wiec wziąłem je do pokoju i dałem psu. W nocy gdy babcia poszła spać znow poszedłem na plaże wymknąłem sie przez okno.
Ostatnio zacząłem to robić codziennie , chodziłem brzegiem morza , fale były ogromne. Myślałem o tym jakby to było gdyby oni przymnie byli. Pewnie po udanym koncercie nie mógłbym zasnąć bo pod domem stałoby pełno fanek.
Gdy tak nad tym myślałem nagle poczułem że upadam, nic nie widziałem... gdy otworzyłem oczy byłem w szpitalu. Co ja tu robie?! co się dzieje?! miałem wszystkiego dość. Okazało się, że upadłem na plaży i mnie tam znaleźli. Gdy pare dni później wyszedłem ze szpitala po kilku dniach dostałem dwa anonimowe listy. Były to groźby z czyjejś strony. Zdenerwowalem się. Tyle złych rzeczy na raz się działo! Mialem wszystkiego dość. Na następny dzień uciekłem z domu , miałem dosyć wszystkiego! NIKT już NIGDY nie słyszał NIC o JUSTINIE BIEBERZE!
 
 
  Hej tu Amanda i Kasia. Witamy na naszym 4 blogu o Justinie, i jakby co to na tym zostaniemy już do końca :) To będzie kontynuacja tamtych blogów. Zapraszamy do czytania i komentowania :D  
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja